Vassilios T
grecki statek transportowy

Magazyn Nurkowanie 11 (Nr 181) LISTOPAD 2010

Latarnia morska stojąca na brzegu od wieków była symbolem bezpieczeństwa, ostoją powracających z morza marynarzy. To dzięki niej marynarze wiedzieli, gdzie jest brzeg, i potrafili skutecznie nawigować. Obecnie latarnia znajdująca się na południowo – zachodnim cyplu wyspy Vis doskonale wskazuje miejsce spoczynku greckiego statku transportowego Vassilios T. Nie wiem, czy w 1939 roku, kiedy to Vassilios uderzył w cypel, znajdowała się ona w tym miejscu, może postawiono ją właśnie tutaj po to, by zapobiec kolejnym katastrofom w przyszłości. Dzisiaj jest ona doskonałym drogowskazem nie tylko dla marynarzy, ale również dla nas, nurków.

Wiele lat temu, kiedy nurkowałem w Chorwacji, a był to mój pierwszy zagraniczny wyjazd nurkowy, pierwsze nurkowanie zrobiłem na Vassilios T, i może właśnie dlatego wrak ten do dziś wywołuje u mnie tak silne emocje, czuję do niego sentyment i wydaje mi się on magiczny. Pamiętam, jak się dowiedziałem, że wrak greckiego statku transportowego leży tak blisko, opodal latarni morskiej, a ja wpadłem na pomysł – a może by tak zanurkować na nim z brzegu? Niestety, wówczas nie udało mi się nawet tam dotrzeć przez skaliste drogi biegnące wokół wyspy. Po latach przedarłem się tam moją niezawodną terenówką, jednak już nie z zamiarem nurkowania z brzegu, ale po prostu pragnąłem zobaczyć to miejsce. No tak… ale miałem pisać o wraku…
Vasillios T jest jednym z najpopularniejszych wraków na wyspie Vis i najczęściej odwiedzanym przez nurków, a składa się na to kilka powodów. Jednym z nich jest położenie, wrak zaczyna się na głębokości około 20 m. Prawie cały statek można zobaczyć płynąc nad nim, nie przekraczając 40m głębokości, co sprawia, że jest on idealnym wrakiem dla nurków rekreacyjnych. Oczywiście jeśli pragniesz dotrzeć do dna na 55 m i zobaczyć więcej, powinieneś ukończyć kurs techniczny, bo dzięki niemu wydłużysz swój czas nurkowania. Wrak statku transportowego Vassilios T ma długość 104 m, trudno obejrzeć go na jednym nurkowaniu rekreacyjnym, więc pierwsze nurkowanie zawsze zostawia po sobie niedosyt. Zobaczymy na nim ogromne otwarte ładownie, w których często można spotkać duże ryby. Porastają go gąbki, których kolory przechodzą od żółci przez pomarańcz do krwistej czerwieni, jest ich tak dużo, że mogą przyprawić o zawrót głowy. To wszystko powoduje, że statek ten na długo pozostaje w pamięci nurków.

Wraz z przyjaciółmi zaplanowaliśmy kilka nurkowań technicznych, aby lepiej poznać grecki transportowiec. Jak zawsze nasze nurkowanie zaczyna się testem całego sprzętu na powierzchni, na szczęście wszystko jest OK. Wiemy, że do wraku prowadzi jedna lina opustowa przymocowana do rufy. Pokazujemy sobie sygnał i zaczynamy się zanurzać, woda jest kryształowa, ale wraku jeszcze nie widać. Nabieramy prędkości, chcemy jak najszybciej zejść na dno i spędzić jak najwięcej czasu oglądając część wraku położoną najgłębiej. Nagle w wielkim błękicie pojawia się kontur wraku, mijamy burty, dno pod śrubą zaczyna gwałtownie opadać, lądujemy na skarpie białego piasku na głębokości 55m. Przede mną rozpościera się wspaniały widok, z tej perspektywy widzę całą rufę, śrubę i ster statku. Wrak jest ogromny, uświadamiają mi to miniaturowe sylwetki nurkujących kolegów. Podnoszę się z dna, aby podpłynąć bliżej steru. Powoli opływam rufę żeby „wejść na pokład”, tutaj czas i świdrowiec, zjadający drewno w słonych morzach, zrobiły już swoje. Drewniana podłoga prawie nie istnieje, zostały niewielkie fragmenty desek i równoległe ożebrowanie, do którego były przytwierdzone.

Podczas katastrofy Vassilios T z pełną mocą silników uderzył w wybrzeże, musiał szybko zatonąć. Wygląda jakby lewą burtą zsunął się po skale i tak właśnie spoczął na dnie przewrócony na boku równolegle do nabrzeża. Płynę obok wraku, wygląda jak wielki budynek, pomimo naprawdę dobrej widoczności nie widzę nawet połowy okrętu. Przerwy pomiędzy pokładami, tworzą tajemnicze galeryjki, kiedyś były tu deski. Mam ochotę tam wpłynąć, bo galeryjki przyciągają mnie w jakiś magiczny sposób, ale plan jest inny. Jak zawsze goni nas czas, płynę dalej, w oddali zaczynają się pojawiać zarysy nadbudówek. Wiem, że pomiędzy nimi a rufą znajdują się dwa duże otwory „wejścia” do ładowni Vassiliosa. Mijam pierwszy otwór i widzę tylni maszt, który wyrasta ze statku, nie uległ on zniszczeniu, mogę przepłynąć pomiędzy nim a dnem.
Wpływamy do ładowni, światła naszych latarek nie są w stanie przeniknąć mroku panującego w środku, muszę podpłynąć bliżej ściany, aby określić wielkość tego pomieszczenia. Znów widzę gąbki pokrywające ściany, są one wszędzie. Powoli oczy przyzwyczajają się do ciemności, teraz dokładnie widzę potęgę ładowni Vasiliosa, moi koledzy zwiedzają ją oświetlając latarkami, cudowny widok.

Obracam się w stronę wejścia, przez dwa wielkie prostokątne otwory do ładowni wpada światło, wypływamy, czas zaplanowanego nurkowania powoli się kończy, zmieniamy głębokość i robimy deepstopa na nadbudówce okrętu. Kilka szybkich zdjęć, ostatni rzut oka na resztę nadbudówki i to niestety koniec na dzisiaj przygody na wraku. Obieramy kierunek na ścianę, po drodze mijamy burtę i powoli odpływamy. Ściana jest niezwykle kolorowa, pełno na niej ogromnych krabów, co dodatkowo uprzyjemnia nam dekompresję. Wieczorem jednogłośnie podejmujemy decyzję, że jutro tu wracamy, ale tym razem chcemy obejrzeć przód statku.

Drugie nurkowanie zaczynamy przy ścianie, do dziobu nie prowadzi nas lina opustowa, chcę sfotografować dziób statku, więc tym razem zanurzamy się wolniej. Niestety pojawia się prąd, który trochę komplikuje plan nurkowania, ponieważ spycha nas wzdłuż wraku. Z taką ilością sprzętu na sobie walka z prądem nie wchodzi w grę, zdjęcie dziobu będzie musiało poczekać. Opadamy bliżej dna, bo tam prąd jest zawsze słabszy, i przepływamy pod dziobem, chcąc, aby wrak osłonił nas przed silnym prądem. Z kluzy zwisa łańcuch kotwiczny, nie wiem, czy na jego końcu jest kotwica, chciałbym to sprawdzić, ale wtedy musiałbym się odsłonić, więc rezygnuję. Zaczynamy oglądać statek, dwie potężne windy kotwiczne na dziobie, a w tle resztki barierek, to wymarzony widok dla fotografów. Dzisiaj woda nie jest jednak tak przejrzysta jak wczoraj. Płynę dalej, układ przednich ładowni jest lustrzanym odbiciem tych z tyłu, pomiędzy nimi również stoi nieuszkodzony maszt. Wpływam pierwszym otworem, jest tu dużo więcej osadu na dnie niż w drugiej ładowni, robię kilka zdjęć włazu, przy okazji fotografuję też kolegów. Płyniemy dalej, główny cel tego nurkowania to śródokręcie, chcę zrobić tam zdjęcia w galeryjkach i sfotografować komin statku.

Przede mną roztacza się raj dla fotografów i filmowców. Każdy z elementów porastają wielokolorowe gąbki, a pozakrzywiane uchwyty do szalup dopełniają widoku. Całą resztę nurkowania spędzamy właśnie tutaj. Jak zawsze odczuwałam niedosyt czasu i możliwości dokładnego obejrzenia i sfotografowania wraku. Kończymy to nurkowanie dokładnie tak samo jak wczorajsze. ·Jeśli wybierasz się na wakacje na wyspę Vis w Chorwacji, wrak Vassiliosa jest obowiązkowym punktem Twojej podróży, niezależnie od Twojego doświadczenia. Nurkowania na nim na pewno długo nie zapomnisz – tak jak ja.

Dominik Dopierała
Course Director PADI

Znajdź Nas na Facebooku

Bardzo aktywnie działamy i nasz profil jest dużo częściej aktualizowany niż strona. Zachęcamy do polubienia Naszej strony na Facebooku.

Sprawdź sam , kto z Twoich znajomych nurkuję z Nami. I zapytaj go o recenzję Naszego Centrum Nurkowego DECO